Historia lodów
Na lekcjach historii wiele miejsca poświęca się wielkim bitwom i następującym po nich traktatom pokojowym, a niewiele wspomina się o życiu codziennym dawnych ludzi. Tymczasem i ono było pasjonujące, może nie tak jak świetne szarże kawalerii, choć warto przywołać wiele interesujących faktów dotyczących dawnych wieków. Odnosi się to do wielu produktów sztuki kulinarnej. Wiele z nich, o czym nie zawsze zdajemy sobie sprawę, ma starożytny rodowód. Dotyczy to również chłodnych przysmaków, jakie znamy dziś pod nazwą lodów. Kiedy powstały po raz pierwszy i kogo należy uznać za ich twórców?
Już przed tysiącleciami ludzie widzieli, że zmrożone pożywienie orzeźwia, szczególnie w gorętsze letnie dni. Historia lodów sięga tak dawnych czasów, że trudno ustalić dokładną datę pojawienia się pierwszych deserów, które można by uznać za wczesne formy lodów. Niemniej powszechnie uznaje się, że należy tak mówić o przysmakach, jakimi zajadali się perscy możnowładcy kilkaset lat przed naszą erą. Co ciekawe, ich receptura nie jest wyłącznie ciekawostką historyczną, lecz wciąż wykorzystuje się ją w bliskowschodniej sztuce kulinarnej. Irańczycy mówią na ten przysmak fālūdhaj. Deser prędko zawędrował w dalsze tereny Azji, na przykład do Indii, gdzie dziś serwuje się mrożony napój z owocami – rabri faluda. Przypomina on sorbet (sherbet) – czyli mrożony deser, który nawiasem mówiąc upowszechnili w średniowieczu Arabowie – przed narodzinami Chrystusa podawany był pod postacią owoców i lodu. Dociekliwi pewnie zapytaliby – jak w starożytnej Persji, leżącej w gorącym klimacie, przetrzymywano lód niezbędny do chłodzenia smakołyków? Otóż kawałki lodów przechowywali głęboko w podziemiach budynków. Robili to już 400 lat p.n.e. Nie musieli przeprowadzać dalekich ekspedycji w poszukiwaniu śniegu i lodu, gdyż ich siedziby mieściły się u podnóża majestatycznego pasma górskiego Elbrus.
Taką wczesną postacią lodów zajadał się prawdopodobnie Aleksander Wielki, którego 10-letnia kampania wojenna objęła również i Persję. W Palestynie także robiono podobny użytek z lodu. Jego orzeźwiające walory docenił nie byle kto, bo słynący z mądrości król Salomon. Zapewne nigdy nie pracował na polu w skwarze, niemniej zdawał sobie sprawę, jaki to trud. Domyślał się też, co mogłoby przynieść ulgę strudzonemu robotnikowi. W Drugim Zbiorze Przysłów Salomona znajduje się interesujący nas fragment. Mędrzec powiada, że “Czym jest chłód śniegu w dzień, tym wierny zleceniu posłaniec: bo ducha panu orzeźwia”. Niektórzy natrafiając na te słowa, uznają, że sam monarcha zajadał się lodami. Ale fragment ten wcale nas o tym nie informuje, pogląd taki jest więc pewną nadinterpretacją.
Ma to i tak więcej wspólnego z prawdą niż powtarzana historie o tym, jakoby recepturą na lody przywiózł do Europy z Chin Marco Polo czy też legenda związana z Katarzyną Medycejską, która miałaby dostarczyć przepis na mrożony przysmak do Francji i Anglii, kiedy poślubiała króla Henryka II. Prawdopodobnie zgodniejsze z faktami są przekazy o cesarzu Neronie, który podobnie jak Persowie kazał przechowywać w podziemiach lód do owoców. Władca ten w końcu przykładał dużą wagę do wykwintnego jedzenie, wystawiał wszakże słynne na cały świat, nie wolne od rozpusty uczty.
A kiedy lody dotarły do Polski? I w tym wypadku nie podamy konkretnej daty. W każdym razie uważa się, że miało to miejsce podczas rozbiorów. Dodajmy, że dostąpiły one zaszczytu znalezienia się – obok świerzopa (nie mylić z młodą klaczą – świerzopą!) i dzięcieliny – w jednej z ksiąg Pana Tadeusza. Co ciekawe, czytamy u wieszcza, że “(…) goście tymczasem zaczęli jeść lody (…), lecz wciąż było im mało orzeźwienia, bo chwilę potem “(…) z zamku na dziedziniec wyszli dla ochłody”.